Powrót Donalda Trumpa do retoryki handlowego protekcjonizmu może mieć nieoczekiwane konsekwencje - także dla segmentu, który rzadko trafia na czołówki gazet: rynku orzechów.
W kwietniu 2025 r. Stany Zjednoczone ogłosiły nowe cła na szeroką gamę importowanych towarów, powołując się na interes narodowy i suwerenność przemysłową. Choć miały wejść w życie już teraz, wdrożenie przesunięto o 90 dni - do lipca - co tylko pogłębia niepewność wśród eksporterów. Chiny zostały objęte taryfą sięgającą 145%, a UE - podstawową stawką 10%. Środki te wywołały odwetowe działania, które uderzają w rolnictwo - zwłaszcza kalifornijskimi producentami orzechów, od dawna postrzeganymi jako szkody uboczne w wojnach celnych.
Jądro kryzysu
USA dominują na światowym rynku migdałów (ponad 70% eksportu) oraz są znaczącym graczem w pistacjach i orzechach włoskich. Sektor ten jest wrażliwy na geopolitykę: poprzednia wojna handlowa z lat 2018-2019 przyniosła dotkliwe straty. Dziś, przy rosnącym globalnym popycie i niskich zapasach, napięcia celne mogą przynieść jeszcze poważniejsze skutki.
Szacunki UC Davis wskazują, że nowa eskalacja może kosztować Kalifornię nawet 6 miliardów dolarów rocznie. W samym 2020 roku odwetowe cła uszczupliły przychody branży orzechów drzewnych o 239 milionów USD.
Migdałowy dylemat Europy
UE, jeden z głównych importerów amerykańskich migdałów i pistacji, również odpowiada odwetem: 9 kwietnia państwa członkowskie przegłosowały pakiet ceł, który obejmuje m.in. masło orzechowe, suszoną żurawinę, a wkrótce także same migdały. Importerzy rozważają alternatywy, jak Iran czy Turcja, ale ich niestabilność i zmienna jakość dostaw budzą obawy.
„W sytuacjach takich jak ta trzeba działać szybko i elastycznie. Dlatego coraz więcej firm, również w Polsce, dywersyfikuje źródła dostaw, by lepiej zabezpieczyć klientów” - mówi Jon Brecht, Senior International Trader oraz specjalista ds. rynku USA w firmie Foodcom S.A.
Nowe kierunki, stare zależności
Taryfy celne przyspieszają restrukturyzację łańcuchów dostaw. Amerykańscy eksporterzy już zwiększają wolumeny wysyłek do krajów Azji Południowo-Wschodniej, skąd towary mogą trafiać dalej - również do Chin, mimo formalnych barier.
Co dalej?
Jeśli obecne cła zostaną utrzymane lub rozszerzone, czeka nas fala podwyżek cen, przetasowań kontraktów i możliwych przekształceń globalnych szlaków handlowych. Dla europejskich konsumentów oznacza to wyższe ceny granoli, wypieków i słodyczy premium - choć niekoniecznie będą wiedzieli, dlaczego.
“W mojej opinii, ostatecznym celem Donalda Trumpa jest wywarcie presji na Chiny. Chiny prawdopodobnie odmówią negocjacji, dopóki nie odczują skutków braku dostępu do rynku USA. Dopiero wtedy mogą usiąść do stołu. Jednocześnie uważam, że USA i UE mogą w przyszłości dążyć do obustronnej umowy o zerowych cłach. Byłoby to korzystne zarówno dla eksporterów z USA, jak i dla firm unijnych, które mogłyby konkurować na równych zasadach.” - Jon Brecht, Senior International Trader oraz specjalista ds. rynku USA w firmie Foodcom S.A.