Jeszcze na początku 2025 roku ceny masła utrzymywały się na rekordowych poziomach, a producenci korzystali z historycznie wysokich marż. Wydawało się, że dobra passa potrwa długo. Tymczasem rynek gwałtownie się odwrócił. W zaledwie kilka miesięcy ceny runęły, a we wrześniu notowania były już o 22% niższe niż w styczniu.
Na rynku pojawiły się poziomy niewidziane od lat. Tak niskie ceny jeszcze niedawno wydawały się nie do pomyślenia, a dziś stają się nową rzeczywistością dla producentów i eksporterów.
Globalna nadpodaż i słabszy popyt
Główne przyczyny załamania to nadprodukcja mleka w USA, Europie i Oceanii oraz słabnący popyt w kluczowych regionach. Sytuację dodatkowo skomplikowały czynniki makroekonomiczne, takie jak niekorzystny kurs euro do dolara, który osłabił konkurencyjność unijnego masła, oraz ryzyko nowych ceł i wojen handlowych związanych z polityką USA.
Do tego doszło wyhamowanie importu w Chinach, które przez lata pełniły rolę głównego odbiorcy nadwyżek tłuszczów mlecznych. Rynek zaczyna się tam „zatykać”, a importerzy ostrożniej podejmują decyzje zakupowe. To oznacza, że nadmiar podaży trafia na ograniczoną przestrzeń zbytu, co natychmiast odbija się na cenach.
Na aukcji Global Dairy Trade z 16 września średnia cena masła wyniosła 6 892 USD za tonę, co oznacza spadek o 0,8% w porównaniu z poprzednim notowaniem. W Europie i Oceanii presję dodatkowo potwierdziły obniżki o 0,6% miesiąc do miesiąca.
Pęknięcie bańki cenowej
Przez wiele miesięcy producenci utrzymywali wysokie ceny, korzystając z rekordowych marż. Jednak mechanizmy rynkowe nie tolerują sztucznego równoważenia podaży i popytu w nieskończoność.
Jak zauważa Tomasz Kosiński, Partner w Foodcom S.A., rynek w końcu wymusił korektę: „Przez wiele miesięcy mleczarnie sztucznie utrzymywały wysokie ceny masła, korzystając z rekordowych marż, ale bańka w końcu pękła. Wystarczyły cztery tygodnie, żeby notowania spadły dramatycznie i osiągnęły poziomy niewidziane od lat. To załamanie nie wynikało z jednego czynnika, ale z całej układanki - nadprodukcji mleka w USA, Europie i Oceanii, słabnącego globalnego popytu, niekorzystnego kursu euro do dolara czy ryzyka wojen celnych”.
Branża mleczarska pod presją
Eksperci zwracają uwagę, że branża mleczarska znalazła się w sytuacji, w której stabilność i przewidywalność zostały zastąpione przez dużą zmienność. Producenci, którzy jeszcze kilka miesięcy temu korzystali z rekordowych marż, dziś muszą zmagać się z presją konkurencyjną i niepewnością na kluczowych rynkach.
Załamanie cen masła nie jest wyjątkiem. Pod presją znalazły się też sery, a przy tak dużej nadpodaży mleka trudno wykluczyć, że w ślad za nimi pójdą kolejne produkty mleczne. To znak, że problem nie dotyczy jednego segmentu, ale całego sektora.
“Dla polskich producentów i eksporterów oznacza to dodatkowe wyzwania. Sprzedaż na rynki trzecie staje się trudniejsza, bo USA i Oceania oferują tańszy towar, a w kraju coraz więcej konsumentów wybiera tańsze zamienniki. W tej sytuacji liczy się przede szybkie reagowanie na zmiany cen i gotowość do dostosowania strategii handlowych.” - dodaje Tomasz Kosiński.
Wiele będzie zależało od sytuacji w Azji, zwłaszcza w Chinach, gdzie rynek zaczyna się nasycać oraz od polityki handlowej USA. Jeśli popyt nie odbije, a wojny celne staną się faktem, ceny mogą pozostać pod presją jeszcze przez długi czas.

